Rajd rowerowy przez nieistniejące wsie Beskidu – było warto

Rajd rowerowy przez nieistniejące wsie Beskidu – było warto

Rowerowe wydarzenie którego byliśmy uczestnikami w dniu 09.09.2018r. okazało się bardzo ciekawym doświadczeniem, przede wszystkim za sprawą cyklistów którzy brali w nim udział. Na punkt startu w Iwoniczu przy sklepie Rowery Madej dotarliśmy jako jedni z pierwszych. Zostaliśmy tam serdecznie przywitani przez organizatorów, Panią Kasię oraz jej tatę Andrzeja. Po krótkiej chwili zaczęli pojawiać się kolejni zawodnicy, wśród których byli zaprzyjaźnieni rowerzyści z Nowego Sącza oraz Grybowa.

W Rajdzie śladami nieistniejących wiosek Beskidu wzięło udział łącznie około 50 rowerzystów w tym ekipa GorliceBike w składzie Staszek, Bogdan, Piotrek, Rico i Michał.

Całkowity dystans: 86.18 km
Wysokość podjazdów: 1272 m
Wysokość zjazdów: -1268 m
Pobierz GPX

 

O wyznaczonej godzinie ruszyliśmy w drogę prowadzeni przez Panią przewodnik 🙂 , a za nami jechał bus zabezpieczający całość trasy, przez co stworzyliśmy wyglądający naprawdę profesjonalnie peleton.

Skierowaliśmy się w stronę Iwonicza-Zdrój, aby zaczerpnąć wody przy Źródle Czesław – to był nasz pierwszy postój. Aby do niego dotrzeć musieliśmy wcześniej pokonać niewielkie wzniesienie. To był tylko przedsmak tego co czekało nas za chwilę, po wyruszeniu Aleją Leśną w kierunku zbocz Żabiej Góry 549m n.p.m., gdzie podjazd jest o wiele bardziej stromy. Na szczycie mieliśmy rozległy widok na pobliską okolicę, a na wprost znajdowała się góra Cergowa 716m n.p.m.

Po chwili oddechu, ruszyliśmy szybkim wąskim asfaltowym zjazdem do Lubatowej skąd dalej pojechaliśmy do Zawadki Rymanowskiej. Tutaj odbiliśmy na lewo wjeżdżając tym samym na teren Jaśliskiego Parku Krajobrazowego. Ten odcinek był już większym wyzwaniem, gdyż przed nami czekał kilkukilometrowy kamienisty podjazd, to było w zasadzie nasze pierwsze MTB na tej trasie. Na szczycie mogliśmy podziwiać kolejny raz widoki, a po krótkim zjeździe zatrzymaliśmy się pod drewnianą wiatą aby przez chwilę zregenerować siły.

Następny odcinek trasy był swoistą nagrodą za włożony wysiłek na minionym podjeździe. Długi i bardzo szybki zjazd drogą przez las gdzie na końcu jest kilka bardzo fajnych zakrętów. Koledzy z Grybowa byli bardzo zachwyceni, niewiele brakowało a wyjechali by na górę tylko po to aby jeszcze raz zjechać w dół 😀

Z Przełomu Jasiołki skręcając w lewo docieraliśmy kolejno do miejscowości Daliowa, Jaśliska, Wola Niżna aby tutaj przy pomniku zamordowanych żołnierzy WOP skręcić w prawo do Miejscowości Wola Wyżna. Pomnik ten jest częścią kulturowego szlaku: Beskidzka trasa kurierska “Jaga-Kora”. Ten odcinek trasy aż do pola namiotowego w Jasielu spodobał się każdemu z nas chyba najbardziej. Prowadzi on wzdłuż rzeki Jasiołka, przez tereny gdzie kiedyś stały zabudowania nieistniejących już dzisiaj wiosek. To tutaj wjechaliśmy również na teren Rezerwatu przyrody Źródliska Jasiołki, o czym informowała nas postawiona tablica. Kolejna obok informowała nas o tym, że na tym terenie można spotkać niedźwiedzie, dlatego zachowywaliśmy czujność na tym odcinku trasy 😀 Rezerwat ma 1585 ha i jest największym rezerwatem w polskich Karpatach.

Grupa rowerzystów już przed tym miejscem trochę się rozciągnęła, część bardzo intensywnie ruszyła do przodu a na tyłach zostały osoby które więcej uwagi poświęcały przyrodzie, rozglądając się dookoła. W ten sposób dotarliśmy do wyznaczonego miejsca postoju jakim było pole namiotowe w Jasielu. Po przybyciu na nie od razu pojawiły się głosy że podobno w tym miejscu ma straszyć 🙂 Mogę jedynie powiedzieć, że przeszedłem pobliski teren, zapuściłem się nawet kawałek w las za pomnikiem i nic się nie wydarzyło, więc myślę że nie ma powodów do obaw 😀 Wspomniany pomnik to monument upamiętniający bohaterów poległych w walkach z bandami UPA w obronie Strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza. Miejsce jest naprawdę urokliwe i warto wybrać się tutaj jeszcze nie jeden raz. Dodatkową atrakcją podczas odpoczynku były historie o tych terenach opowiedziane przez Pana Bogusława, który bardzo dobrze je zna.

Niebo nam się trochę zachmurzyło i zrobiło się chłodniej więc zmuszeni byliśmy opuścić to zaciszne miejsce. Trzeba było znowu rozgrzać mięśnie. Część ruszyła ostro z kopyta, a pozostali powoli rozpędzali swoje maszyny, co przełożyło się na bardzo duże rozciągnięcie grupy. Ja jak zwykle chciałem trzymać się czołówki więc pędziłem ile sił w nogach 🙂 , aż tak bardzo że na zjeździe w kierunku Moszczańca łańcuch przeskoczył za ostatnią najmniejszą zębatkę przez co totalnie zablokowałem rower i musiałem się zatrzymać. Na szczęście udało się to szybko naprawić i ruszyć z pędem w dół.
Dojechaliśmy do asfaltowej drogi ale nie było mowy o zwalnianiu tempa, pewnie dlatego że przed nami czekał kolejny postój, ale tym razem już z pełną gastronomią. Punktem żywieniowym na trasie była Agroturystyka “Na Jamie” w miejscowości Posada Jaśliska. Na miejscu wszystko przygotowane czekało tylko na wygłodniałych rowerzystów. Tutaj wszyscy mogli zregenerować siły w iście rodzinnej atmosferze 😀 Miłym akcentem tej biesiady była pogoda która diametralnie zmieniła się przed przyjechaniem na to miejsce, wyszło słońce i zrobiło się cieplej, więc mogliśmy dłużej zostać “Na Jamie”.

Po pamiątkowym zdjęciu ruszyliśmy w dalszą drogę, przed nami było jeszcze jedno wzniesienie, długi asfaltowy podjazd na Szklarską Górę 597m n.p.m., po którym już tylko pozostał najdłuższy zjazd z całej trasy w kierunku Rymanowa i dalej już po płaskim dojechaliśmy ponownie do Iwonicza gdzie zakończyliśmy Rajd przez nieistniejące wsie Beskidu.

Wszyscy bezpiecznie przejechali całość trasy mimo kilku awarii sprzętu, które udało się sprawnie usunąć dzięki wsparciu Pana Andrzeja. Trasa jak i tereny wokół niej są obowiązkowym miejscem do przejechania dla każdego rowerzysty, zróżnicowanie nawierzchni po których się poruszaliśmy było imponujące, na tej trasie po prostu nie można się nudzić, polecam każdemu i sam z pewnością znowu się tam wybiorę 😀

Do zobaczenia na trasie!

Zdjęcia do obejrzenia na dyskach Google: Galeria 1 oraz Galeria 2

Close Menu