Na naszą skrzynkę mailową kontakt@gorlicebike.pl otrzymaliśmy kilka dni temu relację trójki cyklistów, którzy zechcieli się podzielić swoimi przeżyciami z jednodniowej wyprawy w Beskid Niski. Udostępnili nam mapkę ze swojego przejazdu oraz galerię zdjęć z trasy. Zapraszamy do lektury i oglądania fotografii.
Zapraszamy kolejnych cyklistów do wysyłania nam relacji ze swych wypraw rowerowych wraz ze zdjęciami i mapą podróży najlepiej w pliku GPX.
Wysokość podjazdów: 3136 m
Wysokość zjazdów: -3157 m
PS. Autor, podaję iż przewyższeń było 1990m, gdy wczytaliśmy gpx do Naviki pokazało nam 2210m przewyższeń. Sądzimy, że najbliżej prawdy jest Naviki, w pozostałych przypadkach musiał nastąpić gdzieś błąd w obliczeniach zrobiony przez apki.
Witam,
Jestem Zalas. Chciałbym zaprosić was na krótką relację z jednodniowej wyprawy rowerowej po Beskidzie Niskim która odbyła się 6 maja 2018r w piękny słoneczny dzień. Miłego czytania i oglądania zdjęć, lecimy z tematem 😀
Urodziłem się w Gorlicach i tam też spędziłem większość swojego krótkiego życia. W Beskidzie Niskim nie było mnie ładnych parę lat i zaczęło mi się tęsknić do moich rodzinnych góreczek. Napędzony swoją pasją jaką jest kolarstwo, ciekawością świata oraz tęsknotą od razu zaplanowałem trasę którą później modyfikowałem 😉 Gdy była już gotowa, zebrałem ekipę, ustaliłem termin i ruszyliśmy. W naszym składzie oprócz mnie znalazł się jeden Krakus o ksywie „Puncu” oraz Wojtek również urodzony w Gorlicach. Jak się później okazało, mój dalszy sąsiad któremu też tęskno do naszych górek. Stworzyła nam się wesoła, całkiem zgrana ekipa, więc nie pozostało nic innego jak przygotować rowery i ruszyć na podbój szlaków, którymi latało się w dzieciństwie 😀 Wystartowaliśmy około godziny 7.30 z okolic ul. Dukielskiej w Gorlicach, a na pierwszy strzał padła Golgota Gorlicka (400m n.p.m.)
Pozachwycaliśmy się pięknymi widokami na miasto i ruszyliśmy dalej w stronę Maślanej Góry (753m n.p.m.). Po drodze napotkaliśmy sarenkę wygrzewającą się w słońcu na polance, przydrożną kapliczkę oraz kościół pw. św. Józefa Oblubieńca w Bystrej z 1922 roku. Zbocza Maślanej nie dały się tak łatwo pokonać przez mocno rozjeżdżony teren (jest to teren zrywkowy więc jeździ tam ciężki sprzęt) aczkolwiek udało nam się zdobyć szczyt wjeżdżając tam rowerami. Dalej pognało nas pod Beskidzkie Morskie Oko, które tego dnia wyglądało po prostu kozacko, choć przydał by mu się jakiś glonojad 😛 Podczas zjazdu zboczami Maślanej w stronę Szymbarku przed nami biegł zając. Następnie trafiliśmy na wspaniałą polankę, na której zrobiliśmy kolejną krótką przerwę. Tam podziwialiśmy widoki w stronę Szymbarku, a opuszczając polanę i las ukazały nam się kolejne piękne widoki. Maślana Góra przetrzymała nas dość długo, jednak udało się w końcu dotrzeć do Szymbarku, gdzie obowiązkowo podjechaliśmy pod cmentarz nr 74 z I Wojny Światowej, drewniany Kościół pw. św. Wojciecha, Skansen Wsi Pogórzańskiej, drewniany Dworek oraz Kasztel. Nie rozpisuję się zbytnio bo pewnie większość z was wie o co chodzi, a ci co nie wiedzą mają motywacje, żeby pojechać i sprawdzić 😀
Po dłuższym postoju w Szymbarku pojechaliśmy w kierunku Bielanki zboczami Miejskiej Góry, nie zdobywając jej tylko objeżdżając wkoło i delektując się widokami na Maślaną 😀 Obowiązkowo strzelona fotka pod dwujęzyczną tabliczką Bielanki i następnym punktem była Cerkiew greckokatolicka pw. Opieki Bogurodzicy w Bielance. Z niej skierowaliśmy się na Łosie gdzie odwiedziliśmy kolejny cmentarz nr 71 z I Wojny Światowej, Zagrodę Maziarską oraz Cerkiew greckokatolicką p.w. Narodzenia NMP – jedna z ładniejszych na naszej trasie. Dalej małym mostkiem z Łosia przeprawiliśmy się przez rzekę Ropę i ruszyliśmy w stronę zapory Klimkówka. Chcąc dostać się na górę, musieliśmy pokonać dość stromy szlak i tu już nie specjalnie dało się wjechać. Rowery trzeba było nieść 😛 Ale w końcu znaleźliśmy się na górze i chwilę później cieszyliśmy się już widokami na zalew oraz Pieniny Gorlickie. Zaczerpnęliśmy oddechu nad zalewem aby później jeszcze zahaczyć o kościół rzymskokatolicki w Klimkówce.
Wypoczęci ruszamy dalej. Nasz kolejny cel to Sucha Homola oraz Homola (712m n.p.m.). Tutaj również szlak nie dał się tak łatwo pokonać i sporą część trasy rowery po prostu nieśliśmy lub prowadziliśmy 😛 Jednak szczyt Homoli w końcu zdobyty więc ruszamy dalej szlakiem w kierunku Uścia Gorlickiego. Zejście nieco nas zaskoczyło, gdyż było bardzo ale to bardzo strome i rowery trzeba było sprowadzić w dół 😛 (po raz pierwszy od dawna prowadziłem rower w dół…) W Uściu Gorlickim oczywiście cmentarz nr 57 z I Wojny Światowej, kaplica cmentarna, Cerkiew Św. Paraskewy oraz pomnik poświęcony poległym Łemkom podczas II Wojny Światowej. Nie spędzając zbyt wiele czasu w Uściu ruszyliśmy w stronę Nowicy mijając po drodze kościół pw. Stanisława Biskupa z 1898r i delektując się kolejnymi widokami. I tu nastąpił mały punkt zwrotny, słońce powoli zaczęło chować się za horyzont, czasu coraz mniej a trasy nadal sporo. Zapadła decyzja, skracamy trasę, ale kilku punktów nie odpuszczamy 😀 Tak więc popędziliśmy pięknymi łąkami przez wieś Przysłop w kierunku Magury Małastowskiej i pewnie zostalibyśmy tam na dłużej gdyby nie uciekający dzień…
Dotarliśmy do zbocz Magury i tu można by powiedzieć, że standardowo, austriacki cmentarz nr 60 z I Wojny Światowej oraz Przełęcz Małastowska (605m n.p.m). Dzień ucieka coraz szybciej a my chcemy więcej i więcej 😀 Wiedząc już, że nie uchronimy się przed nocą, ruszyliśmy w kierunku szczytu Magury Małastowsiej (813m n.p.m.) i tam również odwiedziliśmy kolejny cmentarz nr 58 z I Wojny Światowej. Na szczycie zastała nas noc… Byliśmy jednak przygotowani na taką ewentualność, więc w ruch poszły lampy i zaliczyliśmy nocny zjazd zboczami Magury do Przełęczy Owczarskiej. Mega przeżycie i super zabawa! Polecam każdemu zapaleńcowi dwóch kółek 😀
W Owczarach zatrzymaliśmy się jeszcze tylko na szybko, zrobiliśmy zdjęcie Cerkwi grekokatolickiej pw. Opieki Bogarodzicy, którą musieliśmy oświetlić własnymi lampami aby było cokolwiek widoczne i ruszyliśmy grzecznie w kierunku Gorlic na kiełbaski z grilla 😀
Ogólnie spotkaliśmy dość sporo zwierząt z czego się bardzo cieszymy. Oprócz wyżej wspomnianego zająca i sarny, w Nowicy mieliśmy przyjemność spotkać żmiję, a w Owczarach chyba jakaś kuna przebiegła nam przez drogę. Raz bażant miał blisko nas lądowanie. Spotkaliśmy też bociany a nad głowami ciągle krążyły nam Orły i Myszołowy, nie wspominając już o całych koloniach jaszczurek wylegujących się na rozgrzanym asfalcie. Generalnie wyprawa mega udana 😉 Wszyscy szczęśliwi i zmęczeni a rowery w całości 😀 czyli tak jak być powinno. Dystans jaki przebyliśmy to 83 km, a na trasie pokonaliśmy 1990m. przewyższeń. Jedno jest pewne, na tej wyprawie się nie zakończy i już są plany na kolejne trasy 😉 Pozdrawiam wszystkich którym chciało się czytać i wytrwali do końca oraz dziękuję za poświęcony czas 😀 Zapraszam do oglądania zdjęć 😉
Specjalne pozdrowienia dla ekipy GorliceBike która zechciała opublikować ten tekst na swojej stronie 🙂
Do zobaczenia na szlaku 😀
autorzy: Zalas, Puncu & Wojtek