Spontaniczny Zlot Rowerzystów – podsumowanie

Spontaniczny Zlot Rowerzystów – podsumowanie

W niedzielę, 12 sierpnia, odbył się na Polu Biwakowym pod Magurą Małastowską, I Spontaniczny Zlot Rowerzystów GorliceBike. Łącznie na miejscu spotkania zameldowało się przez cały czas trwania Zlotu ponad 40 rowerzystów, którzy dotarli tam indywidualnie lub też w sposób zorganizowany, trasami zaproponowanym wcześniej przez GorliceBike. Ilość rowerzystów obecnych na Polu Biwakowym wciąż się zmieniała, jedni przyjeżdżali inni odjeżdżali. W szczytowym momencie było ich ponad 30.

Oprócz rowerzystów z Gorlic i ich bezpośrednich okolic na Zlot przybyli cykliści z Dukli, Grybowa i Nowego Sącza. Obecni byli też nasi “rowerowi Guru”, koledzy Stanisław i Tadeusz, którzy nakręcili już w swym życiu tyle kilometrów po Polsce i Europie, że ciężko jest to sobie wyobrazić. Brakowało nam trochę kolegi Zdzisława, który od lat już organizuje i integruje gorlickie środowisko rowerowe. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia i na rowerowe szlaki.

Na Starcie wszystkich trzech zorganizowanych tras przejazdu stawiło się łącznie ponad 20 osób, w tym dwóch “Kierowników”, którzy podróżując na tylnym siedzeniu dopingowali swoich tatusiów podczas jazdy. 😀


Na trasę MTB zgłosiło się 5 śmiałków , myślałem że osób będzie trochę więcej, ale mogła ich odstraszyć ulewa która przeszła nad regionem dzień przed Zlotem.

Ruszyliśmy o wyznaczonej godzinie zaplanowaną wcześniej trasą spod Hali Sportowej OSiR przez Park Linowy i dalej na pierwsze kamieniste wzniesienie gdzie byliśmy zmuszeni prowadzić nasze rowery. Słońce dogrzewało, pot lał się strugami a my nie mogliśmy się doczekać aż wjedziemy do lasu, gdzie schronimy się w cieniu drzew. Gdy już jechaliśmy skrajem lasu pojawiły się pierwsze świeże kałuże błotne 🙂  Wtedy zaczęliśmy się zastanawiać czy przypadkiem w lesie teren nie będzie jeszcze trudniejszy.

Całkowity dystans: 23.15 km
Wysokość podjazdów: 766 m
Wysokość zjazdów: -565 m
Pobierz GPX

Gdzieś na około 8km trasy, gdy zaczynał się wjazd do lasu, troszeczkę ją zmodyfikowaliśmy, tak aby nie przebijać się krótkim przejściem przez las na żółtym szlaku. Tam ostatnio po mniejszym deszczu teren był bardzo błotnisty i nieprzejezdny. Tutaj odbiliśmy trochę na prawo gdzie podjazd był bardziej kamienisty, ale skróciliśmy tym samym odległość do szutrowej drogi. Niestety ale i tym razem nie obyło się bez przeszkód, dokładnie tak jak ostatnim razem gdy tutaj jechaliśmy opracowując tą trasę tak i teraz złapaliśmy tzw. “kapcia”.

Na szczęście będąc w cieniu i mając odpowiedni sprzęt spokojnie mogliśmy przystąpić do naprawy przedziurawionej dętki. Tutaj liczyła się praca zespołowa 😀 Dzięki temu usunięcie usterki nie przysporzyło nam żadnych kłopotów. Przy okazji wymieniliśmy się ciekawymi pomysłami na naprawę koła przy braku odpowiedniego sprzętu, np. napchanie trawy do opony czy zawiązanie na supeł dętki w miejscu uszkodzenia.

Ruszyliśmy w dalszą podróż. Pozostała część trasy nie zaskoczyła nas “niespodziankami”. Jak się okazało teren mimo opadów ogólnie nie był zły, kałuże w koleinach to na tej trasie standard, może tym razem było w nich więcej wody. Ścieżka była mokra ale nie na tyle żeby nie złapać przyczepności, no może na kilku podjazdach było większe błoto które powodowało uślizg koła. Tak jak zapowiadała nazwa trasy błota nie uniknęliśmy, którego ślady mieliśmy na całym ciele od stóp po kaski. 😀

Cały podjazd był trochę survivalowy z uwagi na fakt ograniczonych zasobów w wodę, bo na początku trasy przed zjazdem z asfaltowej drogi okazało się że dwóch uczestników naszej grupy nie zabrało ze sobą żadnych napojów na trasę. Szybko przeliczyliśmy zgromadzone zapasy i stwierdziliśmy że do schroniska na pewno dojedziemy wszyscy na tym, co przy sobie mamy. Nasze założenia były słuszne dotarliśmy “na oparach” do schroniska, gdzie uzupełniliśmy nasze zasoby. Tutaj zatrzymaliśmy się na chwilę aby później szybko zjechać w kierunku pola biwakowego na długo oczekiwane kiełbaski z ogniska. 😀


O godz. 15 pod Halą Sportową OSiR spotkali się uczestnicy przejazdu trasami Szosową i Trekkingową. One cieszyły się większą popularnością, szczególnie trasa szosowa.

Z racji tego, że trasa trekkingowa była dłuższa i trudniejsza, rowerzyści którzy zdecydowali się nią pojechać wyruszyli na nią jako pierwsi. Podążali oni zaplanowaną ścieżką przejazdu, sprawnie pokonując pierwszy odcinek asfaltowy, aż do Cerkwi Opieki Matki Bożej w Owczarach. Tutaj zrobiliśmy sobie postój, aby napić się wody i chwileczkę odpocząć. Była to też doskonała okazja aby zwiedzić Cerkiew, która jest jedną z perełek wśród zabytków na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej w Beskidzie Niskim. Wszyscy z tej okazji zgodnie skorzystali, a po wspólnym zwiedzaniu wyruszyli w dalszą drogę.

Całkowity dystans: 19.1 km
Wysokość podjazdów: 531 m
Wysokość zjazdów: -331 m
Pobierz GPX

Ten odcinek był już typowo trekkingowy. Droga prowadziła przez szutrową drogę do góry. Sprawnie pokonaliśmy wszystkie trzy brody i zgodnie zaczęliśmy podjazd pod samą Przełęcz Owczarską. Tutaj czekała na nas kolejna niespodzianka. 🙂 Tuż przed samą przełęczą, z boku od strony łąki, wybiegły nam na powitanie psy. Chwila niepewności szybko minęła, gdyż od razu za nimi wyłonił się pasterz, który je szybko przywołał do siebie. Gdy dojechaliśmy do niego, po naszej lewej ręce ukazało nam się stado liczące sobie około 900 owiec pasących się na łące. Stada pilnował pasterz, któremu towarzyszyło 6 psów, 4 owczarki niemieckie i dwa czarne kundelki – wszystkie wyszkolone do pilnowania owiec i obrony ich przed wilkami. Po dłuższej chwili, poświęconej na rozmowie z pasterzem, który opowiedział nam kilka historii na temat wypasu owiec oraz po sesji zdjęciowej z jego pomocnikami udaliśmy się w dalszą drogę.

W związku z tym postojem na samej polanie na przełęczy już nie stawaliśmy. Przejechaliśmy przez nią i rozpoczęliśmy stromy zjazd w dół. Mniej więcej w tym momencie dostaliśmy sygnał od uczestników trasy szosowej, że są ją na miejscu i rozpoczęli biwakowanie. Na nas natomiast czekała kolejna niespodzianka – jeden ze Zlotowiczów, Marcin, po najechaniu szybko na ostry kamień dobił oponą do rawki i złapał kapcia. Zrobiliśmy więc postój, a on energicznie zabrał się za naprawę ogumienia.

Mając przy sobie komplet naprawczy do dętek oraz pompkę zrobił to błyskawicznie, zaklejając dziurę od zewnętrznej i wewnętrznej strony opony. Ja w tym czasie skontaktowałem się z Michałem i dowiedziałem się, że uczestnikom trasy MTB pozostało jeszcze około kilometra do szczytu Magury, skąd dalej już mają praktycznie z górki.
My po naprawieniu ogumienia ruszyliśmy w dalszą drogę i już bez żadnych przygód dotarliśmy na Pole Biwakowe gdzie dołączyliśmy do biwakujących już tam Zlotowiczów.


Zaraz po tym jak na swą trasę wyruszyli trekkingowcy, ruszyła w drogę grupa poruszająca się trasą szosową. Była to najliczniejsza grupa rowerzystów wśród których swą podróż odbyli dwaj juniorzy, siedząc na specjalnych fotelikach rowerowych.

GPX

Grupa ta poruszała się bardzo sprawnie po wcześniej wyznaczonej trasie, a droga im mijała bardzo szybko. Pędzeni chęcią jak najszybszego rozpoczęcia biwakowania dotarli na miejsce Zlotu jako pierwsi ze wszystkich trzech zorganizowanych grup. Na miejscu zastali przybyłych wcześniej Zlotowiczów, którzy na Zlot dotarli swoimi ścieżkami. Między innymi trzyosobową rodzinę która przyjechała do nas z Dukli. Bardzo im dziękujemy za przyjazd, możliwość spotkania i wspólne biwakowanie i żałujemy, że tak szybko musieli wracać – jeszcze przed dojechaniem wszystkich grup. Było już też sporo ludzi z samych Gorlic i ich okolic, którzy też postanowili na Zlot dojechać indywidualnie.


Kolejna grupa jaka dotarła na miejsce Zlotu to rowerzyści którzy pojechali na trasę MTB. Trochę ubłoceni i zmęczeni wyjechali jeden po drugim ze ścieżki przyrodniczej idącej od Przełęczy Magurskiej w stronę Pola Biwakowego. Przywitani owacjami dołączyli do wspólnej biesiady.

Jako ostatnia dotarła grupa, która miała do pokonania najwięcej kilometrów z wszystkich grup, z Grybowa i Nowego Sącza. Jechali oni trasą przez Podchełmie, Wawrzka, Ropa, Kunkowa, Oderne, Magurę i stąd na Pole Biwakowe. Bardzo wszystkich ucieszył widok Sokołów z Grybowa i naszych koleżanek i kolegów z Nowego Sącza. Należy im się wielki szacun za przejechanie tak wymagającej trasy, by się wspólnie spotkać. Współpraca między grupami rowerzystów z Beskidu Niskiego i Sądeckiego trwa już od kilku lat i będzie się z czasem coraz bardziej zacieśniać. Sądzimy, że już w najbliższym czasie zaowocuje to ożywieniem całego regionu, pod względem turystyki rowerowej oraz imprez dla rowerzystów na naszym terenie.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, dlatego już po godz. 19 ostatni rowerzyści wyruszyli w drogę powrotną. Ekipa GorliceBike (Michał, Piotrek, Zibi i ja – Rico) wraz z jej honorowym członkiem, kolegą Staszkiem, który jest ekspertem w temacie tras turystycznych tego regionu, postanowiliśmy wyprowadzić naszych kolegów z Grybowa i Sącza najdogodniejszą drogą przez Magurę na Bielankę, tak aby powrót nie przysporzył im już tyle trudu. W końcu na drugi dzień trzeba iść do pracy.

Całkowity dystans: 26.01 km
Wysokość podjazdów: 779 m
Wysokość zjazdów: -960 m
Pobierz GPX

Z Pola Biwakowego na Przełęcz Magurską dotarliśmy poprzez Ścieżkę Przyrodniczą zaczynającą się niewiele wyżej nad miejscem Zlotu. Z przełęczy pojechaliśmy drogą asfaltową w stronę Nowicy, by po przejechaniu około 2km odbić w prawo w drogę szutrową, na której początku ustawiony jest szlaban. Nią też sprawnie przedostaliśmy się, prowadzeni przez kolegę Staszka, do Bielanki, objeżdżając Leszczyny lasem od strony północnej. Przed samą Bielanką droga szutrowa zmieniła się w asfaltową. Po dojechaniu do skrzyżowania z drogą idącą na Łosie pożegnaliśmy nasze koleżanki i kolegów z Grybowa i Sącza i zjeżdżając prosto w dół dotarliśmy do Szymbarku, skąd już poprzez ścieżkę rowerową dotarliśmy do Gorlic na Rynek. Tam zakończyliśmy oficjalnie I Spontaniczny Zlot Rowerzystów GorliceBike.

Dziękujemy wszystkim serdecznie tym co byli na Zlocie i tym co nam kibicowali w tym przedsięwzięciu. Specjalne podziękowania chcieliśmy przekazać dla Nadleśnictwa Gorlice, które wybudowało i zarządza tym Polem Biwakowym, za to że przygotowało drzewo na ognisko. Do zobaczenia następnym razem. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie nas więcej. 🙂

Fotografowali: Michał, Piotr, Rico

Close Menu