Kolejny ciężki dzień w pracy na szczęście już za mną. Czas się zresetować. Pogoda jest doskonała na rower, słonecznie, ciepło lecz nie upalnie. Dziś z Piotrkiem i Kubą wyruszam na krótką przejażdżkę MTB zboczami Bartniej Góry.
Wysokość podjazdów: 540 m
Wysokość zjazdów: -542 m
Około godz. 17 wyruszyliśmy od metalowej ławy przy ul. Nadbrzeżnej na Ropie ścieżką rowerową do Szymbarku. Jechaliśmy we trójkę, Piotrek i Kuba z Grupy Antygravity Gorlice MTB i ja, robiący przy nich za oldboya. 😀
Po dojechaniu nią do drogi idącej w stronę Bystrej, skręciliśmy w lewo, by po przejechaniu mostu na Ropie odbić zaraz za nim w prawo, w ścieżkę idącą nad rzeką. Jechaliśmy laskiem w którym okoliczni miłośnicy MTB zrobili sobie kilka niewielkich hopek.
Na drogę DK28 wyjechaliśmy zaraz za Kwiaciarnią by za parędziesiąt metrów skręcić na Bielankę. Nią jechaliśmy aż do Leśniczówki w Bielance, by za nią skręcić w wąską drogę w lewo, na początku której ustawiony jest szlaban zapobiegający wjazdu zmotoryzowanych. W ten sposób stanęliśmy u stóp Bartniej Góry, gdzie zrobiliśmy sobie mały odpoczynek na regeneracje sił.
Po przedostaniu się na drugą stronę szlabanu zaczęliśmy się ostro piąć pod górę. Szybko jednak okazało się, że tą stromiznę jest w stanie pokonać jedynie Piotrek, mający zamontowaną nową kasetę z super dużą zębatką z tył. Przełożenie jakim dzięki niej dysponował pozwoliło mu wyjechać na sam szczyt. My natomiast z Kubą na przemian, w zależności od stopnia nachylenia trasy, to wskakiwaliśmy na rower, to z niego zeskakiwaliśmy, zgodnie twierdząc, że z tym przełożeniem co mamy nie ma sensu się szarpać i katować. W końcu jazda ma być przyjemnością a nie katorgą. 😀
Na szczycie trasy, na polance, kiedyś wykorzystywanej jako plac do składowania ściętego drzewa, zrobiliśmy sobie dłuższy postój.
Po zjedzeniu batoników, napiciu się wody, rozprostowaniu nóg i wymianie uwag na temat czy rosną w tym lesie grzyby czy też nie, ruszyliśmy dalej. Na początku było krótkie wypłaszczenie trasy, skąd udało mi się cyknąć fotkę w stronę Owczar.
Zaraz za tym miejscem zaczynał się zjazd. Piotrek z Kubą, przygotowali się do niego jak należy, opuścili siodełka na dół, dopięli kaski i założyli okulary. Jeszcze ostatnia fotka przed zjazdem, ustalenie, że spotykamy się na dole i ruszamy.
Oni pognali, a ja jak przystało na oldboya poruszającego się na trekkingu ruszyłem za nimi. Droga ze szczytu w dół była o nawierzchni szutrowej i prowadziła przez las. Niektóre kamienie, jak na moje kółka były naprawdę duże i musiałem cały czas na nie uważać. Osobom, które będą tu jechać pierwszy raz nie polecam się zbytnio rozpędzać. Od czasy do czasu trasa wychodziła z lasu i można było zobaczyć takie widoki.
W ten sposób dotarłem do kolejnego szlabanu, który zamykał ten odcinek od drugiej strony. Przy nim czekali na mnie Piotrek z Kubą. Stąd dalej biegła w dół wąska droga asfaltowa. I znów padło hasło – widzimy się na dole i chłopaki znikli mi za chwil parę z oczu. Podążając za nimi dotarłem do DK28. Tam znów połączyliśmy się w jedną grupę, by razem jadąc dotrzeć do skrętu na Bystrą, skręcić w niego, by zaraz za mostem wjechać na ścieżkę rowerową Gorlice – Szymbark. Nią też dotarliśmy do miejsca z którego wyruszyliśmy mniej więcej dwie godziny wcześniej.
Trasa ta może stanowić ciekawą propozycję na wieczorny dwugodzinny wyjazd po pracy nie tylko dla miłośników MTB i Downhillu, ale też dla tych co poruszają się na rowerach trekkingowych. Mamy na niej część płaskiej trasy, około 3 kilometrowy podjazd, 1 kilometrowe ostre przewyższenie, na którym można się sprawdzić i potrenować kondycję. W nagrodę za trud wspinania się do góry mamy około 3 kilometrowy zjazd, który możemy pokonać niekoniecznie w ekspresowym tempie, by po nim już po płaskim wrócić do domu.
Do zobaczenia na trasie! 🙂