Mimo ulewnego deszczu równo o godz. 10:00 został uruchomiony punkt rejestracji zawodników chcących wziąć udział w rajdzie rowerowym Małopolska Tour w Starym Sączu. Choć pogoda była mocno niesprzyjająca, do godz. 12, czyli do momentu zakończenia przyjmowania zgłoszeń do rajdu, zgłosiło swój udział w nim około 70 zawodników. Przez ten czas towarzyszyły nam opady deszczu, który przed samym startem zelżał, jakby chciał wszystkich mimo wszystko zachęcić do wspólnej przejażdżki.
Każdy z uczestników otrzymał pakiet startowy w którym znajdowała się koszulka, kupon na posiłek regeneracyjny, mapki oraz numer startowy. Dodatkowo do dyspozycji zawodników Organizatorzy przygotowali punkt serwisowy gdzie bezpłatnie można było dokonać przeglądu i regulacji roweru. Oczywiści nie omieszkaliśmy skorzystać w nim z fachowej pomocy. Mała regulacja sprzętu i już byliśmy gotowi do startu.
Przed startem odbyła się jeszcze mała “odprawa” podczas której zostały omówione trasy i to co możemy na nich się spodziewać.
Wyruszyliśmy około godz. 12:30 a sygnał do startu dał nam Leszek Zegzda, Członek Zarządu Województwa Małopolskiego oraz Burmistrz Starego Sącza, Jacek Lelek, który sam również dołączył na rowerze do uczestników rajdu. Od razu po starcie osoby jadące trasą MINI S, na której nie było większych wzniesień, skręcili w prawo. Zdecydowana większość wybrała jednak przejazd z podjazdami i prowadzona w początkowej fazie przez radiowóz udała się w lewo.
Jak to zwykle na takich przejazdach bywa, poruszaliśmy się zwartą grupą do momentu dotarcia do pierwszego poważniejszego wzniesienia. Na nim rowerzyści rozciągnęli się w długi, kolorowy “wąż”, który mimo padającego deszczu, dziarsko piął się do góry. Do szczytu już jednak rowerzyści dojeżdżali pojedynczo lub parami, każdy jadąc własnym tempem.
Na około 7. kilometrze trasa MINI odchodziła w prawo, a trasy MIDI, MAXI i MAXI XL w lewo. Mimo, że na starcie stawili się Ci najtwardsi i najbardziej zapaleni rowerzyści, to jednak wielu z nich tutaj postanowiło już skierować się w kierunku mety. Ciężko się dziwić, deszcz wciąż padał, czasem słabnąc, to znów nasilając się. W dodatku temperatura była w okolicach 14-15° C i jazda w tych warunkach niestety nie przynosiła tej przyjemności i satysfakcji co przynosić powinna.
Po następnych 8. kilometrach był kolejny rozjazd, tym razem trasa MIDI prowadziła prosto, a obie trasy MAXI odchodziły do góry w prawo. Tutaj znów wielu podejmowało trudną decyzję: jechać dalej w tych niekorzystnych warunkach, czy też kierować się do mety.
Ja z Dominiką zdecydowaliśmy się na trasę MIDI, gdyż w butach już nam lekko chlupotała woda. Jednak sporo osób skręciło w prawo, a kilkoro z nich pojechało trasą MAXI XL na Przechybe, w tym Piotrek z GorliceBike. Po powrocie mówił tak:
Na Przechybe łatwo nie było. Jedzie się tam cały czas przez wiele kilometrów pod górę. Co wyjedziesz zza zakrętu, licząc że to już koniec podjazdu, widzisz dalej wzniesienie i tak z zakrętu na zakręt. Podjazd nie był strasznie stromy, ale jednostajny – bez odpoczynku. Po dojechaniu do celu, w schronisku można było usiąść, odpocząć i ogrzać się. Czekał tam na nas posiłek regeneracyjny, ciepła herbata i pyszne naleśniki z jagodami.
Po wyruszeniu w drogę powrotną okazało się, że ta wcale nie jest łatwiejszy od podjazdu. Doskwierało nam dotkliwe zimno, które przenikało nas na wylot. Nie dość, że temperatura tam była na poziomie kilku stopni, to jeszcze do tego dochodził pęd zimnego powietrza w trakcie zjeżdżania z góry.
Poniżej w linku prezentujemy Wam trasę jego przejazdu. Wielki szacun dla niego, że w takich warunkach podjął to wyzwanie i zdobył tę górę!
Wyjazd Piotrka na Przechybę – ‘Małopolska Tour 2018 Stary Sącz trasa Maxi XL
Na mecie rajdu każdy z wracających z trasy uczestników otrzymywał pamiątkowy medal. Czekał też na nich posiłek regeneracyjny, pieczone kiełbaski, pyszny bigos, gulasz, gorąca herbata i kawa.
Było też wiele atrakcji dla dzieci jak i dorosłych. Dla najmłodszych w namiocie były przygotowane gry i zabawy, malowanie twarzy, klocki, a trójka największych śmiałków, mimo niekorzystnej pogody, stanęło na trasie krótkiego wyścigu dla najmłodszych.
Swe stanowiska miała Policja i Gazeta Krakowska.
Chętni, którzy czuli niedosyt jazdy na rowerze, mogli sobie “wykręcić” na BlenderBike własny sok owocowy.
Mimo wciąż padającego deszczu można było zobaczyć pokaz starych rowerów i wysłuchać historii o tym jak rower ewoluował na przestrzeni lat, od pierwszych egzemplarzy poprzez kolejne, coraz to nowsze konstrukcje.
Dodatkowo można było zobaczyć ewolucje na rowerze wykonywane przez najlepszych polskich zawodników.
Już w trakcie trwania imprezy ze swojego przejazdu wrócili ci najtwardsi z najtwardszych, ci co pojechali na Przechybę. Witani byli z entuzjazmem, wielkim podziwem i szacunkiem. Pokonanie tej góry dla amatora jeżdżącego na rowerze jest dużym osiągnięciem, a pokonanie jej w takich warunkach pogodowych to już jest nietuzinkowy wyczyn!
Po powrocie ze Starego Sącza, spotkałem się z pytaniami kierowanymi przez znajomych, co skłoniło nas do pojechania na tą imprezę w taką pogodę. Otóż zrobiliśmy to nie tylko z miłości do rowerów i jazdy na nich. Zrobiliśmy to przede wszystkim przez szacunek dla Organizatorów tej imprezy, którzy włożyli w jej przygotowanie mnóstwo trudu, pracy i zaangażowania aby ona mogła się odbyć. Chcieliśmy pokazać, że tu w południowo-wschodniej Małopolsce jest sporo ludzi, dla których warto takie imprezy organizować, którzy kochają jazdę na rowerze i którzy potrzebują tras i infrastruktury rowerowej, by móc swoje hobby rozwijać. Wycieczka rowera, to doskonała forma wypoczynku jak i podróżowania, zwiedzania i poznawania Pienin, Beskidu Sądeckiego i Niskiego. To idealna propozycja dla turystów jak i mieszkańców tych rejonów, którzy po pracy poszukują aktywnych form wypoczynku. Jak widać warto tu inwestować, gdyż mimo przeciwnościom, mimo niekorzystnej aury, potrafimy się zmobilizować i nie zawiedziemy.
Dziękujemy wszystkim za wspólną jazdę i możliwość spotkania się i czekamy na kolejne wydarzenia tego typu.